„Nigdy nie naraziłabym dziecka na taki stres". Polityk krytykuje matki w Sejmie Data utworzenia: 25 kwietnia 2018, 13:37. Przez wiele lat nikt nie wiedział, że była rzecznik rządu Aleksandra Jakubowska ma niepełnosprawnego syna. Otóż ma i w jednym z wywiadów bardzo szczerze opowiedziała o wszelkich trudach, jakie wiążą się z wychowaniem dorosłego, niepełnosprawnego dziecka. Teraz, w obliczu potężnego kryzysu rządu w sporze z niepełnosprawnymi, także zabrała głos. Ale chyba nie w taki sposób, jak mogliby oczekiwać protestujący... „Nigdy nie naraziłabym dziecka na taki stres". Polityk krytykuje matki w Sejmie Foto: Piotr Kamionka / Reporter – Działania pań w Sejmie oceniam bardzo źle. Zostały podpuszczone przez polityków. Nowoczesna zachowała się w sposób obrzydliwy, wprowadzając je do Sejmu. Martwi mnie to podwójnie, ponieważ nigdy nie naraziłabym swojego dziecka na taki stres – powiedziała Jakubowska w rozmowie z Wirtualną Polską. Stwierdziła, żę protest (jak należy rozumieć – inspirowany politycznie) jest „robieniem sobie publicity" i uznała, że jest to „obrzydliwe z każdej strony sceny politycznej". Zapytana, czy jako matka niepełnosprawnego dziecka zgadza się z postulatami protestujących, Jakubowska stwierdziła, że to „mała grupka, walcząca o kwoty, które niewiele polepszą byt potrzebujących". – Znam też matki niepełnosprawnych dzieci, które walczą o dużo istotniejsze rozwiązania systemowe. Doraźna pomoc niewiele pomoże. 500 zł to dwa zabiegi rehabilitacyjne. Trzeba walczyć o zmiany systemowe. Za mały jest limit pieluch, jakie przysługują niepełnosprawnym. Ponad połowa leków dla takich osób jest płatna w 100 proc. – mówiła Jakubowska, która była „twarzą" rządu Józefa Oleksego. Dodała również, że niepełnosprawne dzieci potrzebują także tego, co zawarte jest w programie społecznym „Za życiem" – czyli np. wypłaty czterech tys. zł matkom, które urodziły niepełnosprawne i chore dzieci. ( Naczelny Faktu w Sejmie rozmawia z matkami niepełnosprawnych dzieci Zobacz także Żona Jakiego: Miałam 24 lata. Po badaniach lekarz powiedział nam o aborcji. To mną wstrząsnęło Jakubowska: mąż nie pogodził się z niepełnosprawnością syna Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Abstract. W artykule dokonano analizy działalności polskich uczelni wyższych na rzecz stwarzania studentom z niepełnosprawnościami warunków do pełnego udziału w procesie kształcenia, a
Na początku mojego listu ,bardzo Cię przepraszam , że tyle nie pisałam i serdecznie Cię pozdrawiam !Mam nadzieję ,że u Ciebie wszystko w porządku i że jesteś zdrowa ?Jestem ciekawa jak idzie Ci w pracy i czy nie masz żadnych problemów szczerze to u mnie nie za szkole bez problemów , ale w domu same smutki mama chodzi i płacz ciągle, bo brak pieniędzyna rzeczy materialne i podstawowe ja i moje siostry nie mamy książek do szkoły . W Polsce niestety my musimy sami kupować książki , które są bardzo byłam chora na grypę ponad 2 tygodnie ale na szczęście już jest lepiej moja siostra już wyszła ze szpitala ale co dwa dni musi chodzić na kontrolę do szpitala .Dziękuje Ci , że w każdej sytuacji o mnie pamiętasz .Czasami bardzo bym chciała być starsza i iść do pracy , żeby pomóc mamie żeby się tak tym wszystkim nie martwiła niestety moje marzenie się teraz nie spełni no ale nie będę Ci pisała o moich problemach .W Polsce jest bardzo ładna pogoda jak na tą pore roku cieplutko i słonecznie .Nic ciekawego się tu nie dzieje po szkole od razu wracam do domu i biorę się za odrabianie lekcji oraz modlę się do Pana Boga by w końcu nadszedł lepszy dzień .Nie wiem co Ci jeszcze napisać?. Po prostu z dnia na dzień jakoś leci .Napisz co u Ciebie ,bo jestem bardzo cała rodzinka Cię pozdrawiaJa tez i przesyłam tysiąc buziaczków !Pozdrowienia dla rodzinny i znajomych LUB ! Warszawa, 30 stycznia 2008 Droga Jowito! Piszę ten list ponieważ chciałabym się z tobą podzielić pewna historią z moich ferii pochmurnego dnia kiedy wiadomo było, że wyjście na dwór jest niemożliwe postanowiłam pójść na strych i trochę posprzątać. Uwierz mi dużo tego było. Na samym początku poukładałam wszystkie rzeczy leżące na podłodze następnie ustawiałam pudełka w jednym miejscu, nagle z jednego z nich zaczęły wypadać jakieś zdjęcia. Wyobraź sobie, że to były zdjęcia ze ślubu mojej babci, było ich bardzo dużo, ale i też coś co zauważyłam w kącie pudełka, był to łańcuszek taki sam jaki moja babcia miała na szyi w dniu ślubu. Pomyśl ile on musi mieć lat. Po wysprzątaniu strychu poprosiłam babcię o opowiedzenie mi o tym wszystkim co Rozpisałam się trochę więc już kończę. Na zakończenie mojego listu chcę Cię pozdrowić i cała Twoją rodzinę. Gorąco pozdrawiam Paulina LUB !Kochana Madziu!Bardzo dziękuję z ostatni list,który napisałaś do tak długo nie pisałam ale pokłóciłam się z koleżanką,ponieważ zdradziła moją tajemnicą ,którą kryłam od lat w moim wtedy cierpiałam i często płakałam,ponieważ wszyscy w szkole sie ze mnie rozczarowana,myślałam, że mogę na nią zawsze liczyć,nawet w trudnych się dopiero przy organizacji moich wtedy o zaistniałej sytuacji i problemach ,zawiesiłam dużo balonów i dniu urodzin mama i tata zaskoczyli mnie ,dostałam od nich w prezencie psa,którego nazwałam Flips . Czułam wtedy wielką radość,ponieważ zawsze marzyłam o małym moje przyjecie urodzinowe przyszło dużo gości,dostałam mnóstwo prezentów i miłych życzeń,a ciocia Magda upiekła wielki tort,był bardzo pyszny,wszyscy świetnie się bawili tańcząc i śmiejąc sie z żartów Cię,mocno ściskam i czekam na następny list od LUB !Cześć Kasiu!Kasiu, ostatnio słuchałam jak ludzie dorośli widzą swoje Zycie czyli swoją Itakę. I później i ja zaczęłam się zastanawiać nad swoją Itaką. Jestem młodą Polką. Moja ojczyzna jest wolna, czego nie można powiedzieć o innych krajach, gdzie są wojny, głód, choroby. Ja przecież nie wiem co będzie za klika lat. Mieszkam z rodzicami, których bardzo kocham, mogę im zaufać i zwierzyć ze wszystkiego. Wielu rzeczy jeszcze nie rozumiem, ale narazie jestem szczęśliwa. Każdy nawet młody człowiek ma jakiś wymarzony cel w życiu, ale czy do końca będę mogła go zrealizować? Na razie moim najważniejszym celem jest nauka. Ucząc się staję się bogatsza, pewniejsza siebie, to chyba połowa drogi do Itaki. Zdobędę zawód a marzę by zostać lekarzem i pomagać chorym im szczęście jakiego ja doświadczyłam w dzieciństwie. A zdobyty zawód otworzy przede mną nowe możliwości. Tyle pytań, tyle niewiadomych, czy uda mi się dotrzeć do Itaki? Wszystko jest jeszcze przede mną, czyha na mnie wiele przeciwności. Często udaje nam się je pokonać i dążymy dalej do swego celu. Może uda mi się zrobić w ciągu mojego życia coś co zostanie w pamięci u innych i będą mnie mile wspominać kiedy mnie już nie będzie na tym świecie. kiedy uda mi się dotrzeć do mojej Itaki? Czy będę szczęśliwa? Tak naprawdę to chyba nikt nie wie, bo całe życie to jedna wielka rozpisałam się, rozmarzyłami bardzo bym chciała byś teraz Ty spróbowała opisać mi twoją czekać na Twój list z niecierpliwością.
Witaj, nie wiem kim jesteś, gdzie żyjesz, jak wyglądasz i czym się zajmujesz. W ogóle nic o Tobie nie wiem. Bo nawet jeśli jesteś kimś, kogo mogę znać, to i tak nie wiem czy w tym momencie to Ty do mnie zaglądasz czy ktoś inny :). Jednak skoro zaglądasz, skoro zdecydowałeś się ze mną spotkać, to jesteś mi bliski i Twoja obecność mnie cieszy. Przeżyłam w swoim życiu sporo. Zdarzyły się w nim różne sytuacje. Takie, które wspominam miło, ciepło i z sentymentem oraz te, o których wolę zapomnieć. I wszystko to, co mnie spotkało dało mi wiedzę o samym życiu, o ludziach, o świecie. Nabyłam ją niejako mimochodem, wcale o nią nie prosząc i nie oczekując jej. A jednak trochę wiem. I to, co wiem daje mi podstawę, by stanowczo stwierdzić, że nie ma nic ważniejszego od spotkania z drugim człowiekiem. Zapewne wszystkim są znane prawdziwe czy wymyślone historie o tym jak to ktoś został rozbitkiem na jakiejś bezludnej wyspie albo dryfował samotnie po oceanie ocalały po katastrofie statku czy coś podobnego. Historie są różne, ale jedno mają wspólne - są niezwykle przejmujące. Dotykają bowiem czegoś, o czym się może i nie mówi, nawet nie myśli, ale co się na pewno czuje - źle jest być samemu. Źle, strasznie i beznadziejnie. I nie zrekompensują tego ani piękne widoki wokół, ani przytulony do nas oswojony milusi zwierzak, ani kontakt z nieskażoną cywilizacją naturą, o czym tak wielu z nas przecież marzy. Realizacja tych marzeń cieszy tylko przez chwilę a potem zaczyna być źle. Bo nic nie jest w stanie człowiekowi zastąpić człowieka. Tego, co może dać jego czujące głęboko serce, co mogą przekazać wpatrzone we mnie jego oczy, co "powie" mi jego dotyk albo co usłyszę w wypowiedzianych przez niego słowach. Jednego człowieka może w pełni zrozumieć tylko drugi człowiek. Tylko dlatego, że... jest tym samym. Bo tak jak on myśli i czuje. Dlatego jesteśmy dla siebie cenni. Dlatego piszę do Ciebie, by Ci o tym powiedzieć, przypomnieć, żebyś wiedział, że tak na Ciebie patrzę. Nie znam powodów, dla których postanowiłeś się dzisiaj ze mną spotkać i nie są one dla mnie istotne. Ważne, że jesteś. Dobrze, że jesteś :). I nie mówię tego dlatego, by Ci pochlebić i by się Tobie przypodobać. Chcę, byś wiedział, że jest takie miejsce, gdzie jesteś mile widziany, gdzie możesz wpaść, gdy potrzebujesz chwili odpoczynku, momentu spotkania z kimś Ci życzliwym, kto Cię potrzebuje tak samo jak Ty jego. To jest takie miejsce, pamiętaj o tym, proszę :). I o jeszcze jednej rzeczy - moje oczy mają kolor zielony, jak nadzieja :). Jeśli jej także Ci potrzeba to... dobrze trafiłeś :). Basia
.